Od kilku, kilkunastu dni przysłuchuje
się informacjom dotyczącym konfliktu pomiędzy Polską i Izraelem oraz związkami żydowskimi w USA, jaki narósł wokół zmian przepisów dotyczących Instytutu Pamięci Narodowej. Pierwsza myśl jaka nasunęła mi się w aspekcie nowych tworów prawnych uchwalanych przez obecnie rządzących to cytat z Wojciecha Młynarskiego: Co by tu jeszcze spieprzyć, Panowie? Co by tu jeszcze? Z takim też przekonaniem o kolejnym bublu prawnym zacząłem analizować całą sprawę.
Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu trudno mi było znaleźć w tak krytykowanym artykule 55a ustawy o IPN jakieś niejasności, próby zakłamywania historii bądź unikania odpowiedzialności za niechlubne wydarzenia.
Nie próbuję tutaj w żadnym stopniu bronić PiS-owskich ustaw, a jako osoba o poglądach lewicowych skory jestem raczej do krytyki obecnego obozu rządzącego (co potwierdzają moje wcześniejsze wpisy). Nie mogę jednak bezrozumnie (w przeciwieństwie do obecnej władzy), krytykować dla zasady i ze zwykłej niechęci. Przechodząc jednak do meritum spójrzmy na wzbudzający kontrowersje czy raczej niezrozumienie naszych żydowskich partnerów artykuł wspomnianej ustawy:
Kto publicznie i wbrew faktom przypisuje Narodowi Polskiemu lub
Państwu Polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za
popełnione przez III Rzeszę Niemiecką zbrodnie nazistowskie lub
za inne przestępstwa stanowiące zbrodnie przeciwko pokojowi, ludzkości
lub zbrodnie wojenne lub w inny sposób rażąco pomniejsza
odpowiedzialność rzeczywistych sprawców tych zbrodni, podlega
karze grzywny lub karze pozbawienia wolności do lat 3. Wyrok jest
podawany do publicznej wiadomości. Przepis ten stosuje się do obywateli
polskich i do cudzoziemców.
Nie jestem biegłym w dziedzinie znajomości prawa, ale pamiętam, że czytania przepisów prawa ze zrozumieniem uczą na pierwszym roku studiów w ramach wstępu do prawoznawstwa. Każdy też student kierunków prawniczych czy administracyjnych po przeczytaniu zaledwie pierwszego akapitu jednoznacznie stwierdzi że mowa tu (mówiąc językiem powszechnym) o przypisywaniu całej Polsce zbrodni Niemieckich czyli innymi słowy o pomawianiu. Ponadto mowa tu o przypisywaniu zbrodni wbrew faktom.W obowiązującym systemie prawnym uznaje się osobę za niewinną do czasu udowodnienia jej winy. Tak więc to na Państwie Polskim spoczywa ciężar dowiedzenia, że głoszone informacje nie mają odzwierciedlenia w faktach historycznych. Nie ma tu także najmniejszej wzmianki o karaniu za mówienie o indywidualnych zbrodniach przysłowiowego Kowalskiego. Biorąc pod uwagę omówioną treść artykułu 55a ustawy o IPN nijak nie potrafię znaleźć zrozumienia dla postawy Izraela.
Patrząc na cały ten szum mam nieodparte wrażenie, że górę bierze narodowy szowinizm oraz strach przed odebraniem palmy pierwszeństwa jako największej ofiary III Rzeszy. A szkoda, bo sądziłem że to właśnie w Izraelu znajdziemy największego sojusznika w odkłamywaniu historii. Izrael jednak w swoim zaślepieniu przed obawą pomniejszenia krzywd, próbuje odbierać nam prawa do obrony przed kłamstwami.
Tak jak Izrael tak i Polska ma prawo walczyć o prawdę historyczną i zwalczać kłamstwa pomniejszające odpowiedzialność prawdziwych niemieckich zbrodniarzy. Podobnie jak Żydzi również Polacy należą do największych ofiar II Wojny Światowej. Według obliczeń zginęło w czasie wojny (w tym w holokauście) około 6 000 000 polaków,
to o 200 000 więcej niż żydów, których liczba szacowana jest na około 5 800 000. Procentowo stanowiło to około 17,1 % populacji Polski co daje nam drugą pozycję po żydach w rachunku poniesionych strat ludzkich. Zauważyć należy także, że tylko na ziemiach polskich groziła śmierć za jakąkolwiek pomoc żydom a mimo to najwięcej drzewek nasadzonych przez "Sprawiedliwych wśród narodów świata" należy do polaków. Mówienie o Polskich obozach w sytuacji gdzie połowa Francji wraz z rządem Vichy kolaborowała z III Rzeszą, przypisywanie nam holokaustu w sytuacji gdzie państwa byłej Jugosławii, Ukraina, Rumunia, Dania, Norwegia, Holandia oraz inne kraje europejskie tworzyły oddziały Waffen SS jest ogromnym, dziejowym nadużyciem. Każda historia ma swoje jasne i ciemne strony, jednak jednostkowe przypadki zabójstw, szmalcownictwo a nawet przypadki lokalnych pogromów (Jedwabne), których nikt nie próbuje kwestionować, nie mogą zaćmiewać ofiarnej postawy narodu polskiego wobec żydów. Dlatego uważam, że musimy walczyć z kłamstwem "Polskiego holokaustu", a ustawa jest jak najbardziej potrzebna.
Paweł Drygała
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz