Już w najbliższą niedzielę 18 maja 2025 roku staniemy przed jednym z najważniejszych wyborów w historii III RP. Wybierzemy osobę, która przez kolejne pięć lat powinna stać na straży Konstytucji, a nie ją pomijać i deptać, jak miało to miejsce przez ostatnie 10 lat. To moment próby, kiedy decydujemy, czy Polska ponownie stanie się państwem prawa, szanującym niezależność sądów, wolność mediów i prawa obywatelskie, czy pogrąży się w autorytarnym dryfie i ideologicznej wojnie.
Dlaczego te wybory są tak ważne?
Bo stawką jest przyszłość Polski jako państwa demokratycznego, świeckiego i równościowego. Prezydent ma realny wpływ na kształtowanie przestrzeni publicznej – wetując lub podpisując ustawy, inicjując debaty społeczne, a przede wszystkim będąc symbolem wspólnoty. W czasach rosnącej polaryzacji i kryzysu instytucji publicznych potrzebujemy głowy państwa, która nie ucieknie w tani populizm ani nie będzie realizować partyjnego interesu pod przykrywką „obrony wartości narodowych”.
Kogo mamy do wyboru? Tu paleta jest bardzo szeroka, skupmy się jednak na realnych liderach swoich środowisk:
Magdalena Biejat – reprezentantka Lewicy, jedna z nielicznych polityczek otwarcie mówiących o konieczności rozdziału Kościoła od państwa, sprawiedliwości społecznej, prawach osób LGBTQ+, tanim mieszkalnictwie i sprawiedliwej transformacji energetycznej. Jej kandydatura to głos rozsądku i empatii w świecie pełnym politycznej hipokryzji.
Szymon Hołownia – kandydat centrowy, umiarkowany. Proponuje nowy styl polityki, stawia na samorządy, innowacje i pragmatyzm. Choć często stara się lawirować pomiędzy różnymi elektoratami, jego prezydentura byłaby z pewnością bardziej otwarta niż to, co oferują kandydaci radykalnej prawicy.
Rafał Trzaskowski – kandydat Koalicji Obywatelskiej, prezydent Warszawy. Stawia na proeuropejską politykę, modernizację państwa, prawa kobiet, ochronę klimatu i inwestycje w nowoczesną edukację. Jego otwartość na mniejszości i obrona praworządności sprawiają, że jest jednym z głównych kandydatów dla osób o progresywnych poglądach.
Sławomir Mentzen – to kandydat skrajnej prawicy, który wprost odrzuca fundamenty państwa opiekuńczego. Jego wypowiedzi, w których neguje potrzebę wspólnotowych inwestycji, kwestionuje prawa mniejszości czy zapowiada ograniczenie państwowego wsparcia dla słabszych, to nie tylko polityczna ekstrawagancja – to realne zagrożenie dla ludzi, którzy nie mieszczą się w jego wizji „Polski dla silnych i bogatych”. Jego program uderza w kobiety, osoby queer, seniorów i wszystkie osoby zależne od państwa w sytuacjach kryzysowych.
Mentzen nie ukrywa też swojej niechęci do demokracji liberalnej. Gdyby został prezydentem, mógłby stać się symbolem radykalizacji i cofania praw obywatelskich – podobnie jak to miało miejsce na Węgrzech czy w Turcji.
Karol Nawrocki – to z kolei kandydat „twardej ręki” PiS. Człowiek, który nie tyle chce być prezydentem wszystkich Polaków, co raczej ostatnim gwarantem bezkarności układu władzy, który przez lata niszczył niezależność sądów, mediów i instytucji kontrolnych. Nawrocki, jako były szef IPN, nie ukrywa swoich konserwatywnych poglądów i bezrefleksyjnego kultu przeszłości – ale to nie tylko kwestia retoryki.
Jego prezydentura byłaby gwarancją ochrony dla polityków PiS przed odpowiedzialnością za łamanie prawa, korupcję czy nadużycia władzy. To wizja „kolegialnej bezkarności” – prezydent jako tarcza, nie strażnik Konstytucji. Jeśli zależy nam na rozliczeniu tych lat pogardy dla praworządności, Nawrocki nie może wygrać.
Niemniej ważna pozostaje także kwestia braku jego kwalifikacji moralnych na najwyższy urząd w państwie w kontekście domniemanego wyłudzenia mieszkania od osoby w podeszłym wieku, lichwiarskiej pożyczki udzielonej osobie w potrzebie i bliskich relacji z środowiskiem trójmiejskich sutenerów.
Kogo potrzebuje dziś Polska?
Nie potrzebujemy prezydenta, który będzie grał na emocjach i dzielił społeczeństwo hasłami o „wrogach ojczyzny”. Potrzebujemy lidera, który rozumie, że Polska to kraj wielu głosów, wielu historii, wielu tożsamości. Kogoś, kto nie boi się słowa „empatia”, kto nie traktuje praw człowieka jako „ideologii”, kto nie ucieka się do języka nienawiści w imię „tradycji”.
Dlatego kluczowe jest, by wybrać kandydata, który:
-
respektuje prawa mniejszości,
-
broni niezależnych sądów i wolnych mediów,
-
wspiera świeckie państwo,
-
działa na rzecz sprawiedliwości społecznej i równości,
-
ma odwagę rozliczyć nadużycia władzy, a nie je tuszować
Nie bądź bierny- wybierz przyszłość
Wybory to nie casting na „najbardziej medialnego” kandydata. To decyzja o tym, w jakim kraju obudzimy się za kilka lat – czy będzie to kraj otwarty, wolny i bezpieczny, czy kraj zastraszony, zamknięty i pełen cenzury.
Nie pozwólmy, by decydowali za nas ci, którzy najgłośniej krzyczą, lecz nie mają nam nic do zaoferowania poza strachem i wstecznictwem. Głosujmy odpowiedzialnie. Głosujmy z myślą o przyszłości naszych dzieci, o równości i wolności.
Paweł Drygała
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz