wtorek, 31 października 2017

Klauzula sumienia- furtka dla nic nierobienia

W ostatnich miesiącach mieliśmykrzyz_7 okazję parokrotnie słyszeć o prawie lekarzy do skorzystania z tak zwanej "klauzuli sumienia"- czyli odmowy wykonania określonych zabiegów medycznych sprzecznych ze światopoglądem danego lekarza-  np. zlecenie badań prenatalnych czy aborcji.
Dzisiaj natomiast przeczytałem artykuł o polskiej lekarce pracującej w Norwegii która powołując się na tzw. "klauzulę sumienia" odmawiała zakładania "wczesnoporonnych" wkładek domacicznych i wystąpiła w tej sprawie do sądu.
Znając świeckość Norwegii, wnioskodawczyni (i słusznie) przegrała proces, chociaż uzasadnienie sądu w mojej ocenie jest absurdalne jak i sama klauzula. Polka jednak nie zamierza składać broni i złożyła apelację. (art: http://gosc.pl/doc/4283297.Polka-broni-klauzuli-sumienia-w-Norwegii-rusza-proces-w-II )

Kiedy coraz częściej słyszę o odmowie zlecania badań prenatalnych, odmowie, jak wyżej, dostępu do niektórych technik antykoncepcji, planach ograniczenia dostępu do tabletek "Dzień po", czy odmowie przeprowadzenia legalnej aborcji zastanawiam się kim są i dlaczego znaleźli się tam gdzie są ludzie korzystający z klauzuli sumienia. Wybierając swoją pracę/ zawód dokonywali świadomej decyzji poświęcając lata nauki i (należy domniemywać) godzili się na stosowanie wszelkich legalnie dostępnych technik medycznych. Jeżeli jednak możliwości medycyny przerastają ich sumienia mogli skierować swoje zamiłowanie na inne kierunki: pediatria, ortopedia, okulistyka czy dermatologia, a jeżeli koniecznie chcieli gdzieś grzebać to mieli na przykład proktologię. Nie każdy lekarz musi być ginekologiem. Obecnie klauzula sumienia to nic innego jak wymówka dla nic nierobienia a może, co gorsza, zawoalowany sposób na "przekierowanie" potencjalnej pacjentki do prywatnego gabinetu... Ponadto pozostaje kwestia legalności- czy klauzula sumienia nie stoi w sprzeczności z prawami obywatela do ochrony zdrowia, równego traktowania a także z sumieniem samego zainteresowanego czyli pacjenta.

Nasuwa się także pytanie, czy osoby wykonujące inne zawody mogą tak uzasadnić niechęć do wykonania określonych czynności?
Posłużę się najprostszym, bo własnym przykładem. Zawodowo zajmuję się generalnie zarządzaniem budynkami mieszkalnymi. Pośród wielu czynności do moich obowiązków należą także wypowiedzenia, czy uczestnictwo w postępowaniach eksmisyjnych.
Jako lewicowiec światopoglądowo jestem zdecydowanym przeciwnikiem pozbawiania ludzi dachu nad głową i wyrzucania ich z mieszkań. Jako pracownik uczestniczę w postępowaniach eksmisyjnych przy udziale komornika gdzie świadkiem jestem ludzkich tragedii których finałem jest siłowe odebranie ostatniego schronienia, z którym eksmitanci wiążą historie swojego życia, zakładania rodziny, wychowywania dzieci.
W przypadku podniesienia argumentu dot. sumienia przy wykonywaniu konkretnych działań de facto ponoszę odpowiedzialność za odmowę wykonania czynności służbowych, za co  narazić się mogę w skrajnej sytuacji na zwolnienie dyscyplinarne.  I słusznie, wszak wiedziałem jaką pracę wybieram i godziłem się na wszystkie jej pozytywy jak i mankamenty.

Podsumowanie, wnioski i komentarz pozostawię tobie drogi czytelniku do rozważenia zgodnie z własnym sumieniem.

Paweł Drygała

sobota, 14 października 2017

Tajemnica spowiedzi- wolnoć religijna czy łamanie praw ofiar?

W ostatnich ksiądztygodniach ponownie zrobiło się głośno o zatrważającej zbrodni sprzed dziewiętnastu lat dotyczącej obdarcia ze skóry i zamordowania dziewczyny oraz wrzucenia jej szczątków do Wisły w rejonie Krakowa. Stało się tak za sprawą zatrzymania mężczyzny- znajomego ofiary, podejrzewanego o tę makabrę. Jednak to nie ta straszna zbrodnia jest tematem mojego wpisu ale ujawnione ostatnio dodatkowe informacje oraz wnioski jakie się same nasuwają.
Według ostatnich doniesień sprawca wyspowiadał się z popełnionej zbrodni. Niestety nie ma możliwości potwierdzenia tej informacji, ponieważ domniemany spowiednik zmarł. Faktem natomiast jest, że duchowny o którym mowa nigdy tej informacji nie ujawnił. Niezależnie od prawdziwości tego doniesienia, każdej osobie logicznie myślącej nasuwają się pytania o zasadność takiej postawy. W świetle prawa kanonicznego duchowny, który w trakcie spowiedzi powziął wiedzę o popełnionym przestępstwie zobowiązany jest do zachowania jej w tajemnicy pod groźbą ekskomuniki. Spowiednik może a nawet powinien starać się przekonać skruszonego przestępcę do przyznania się do popełnionych czynów bądź w przypadku powzięcia wiedzy w trakcie spowiedzi o zamiarze popełnienia przestępstwa starać się odwieść od popełnienia zabronionego czynu. Nie może jednak ujawnić tej wiedzy ani organom ścigania, ani nikomu innemu. Na tym kończą się prawa i możliwości spowiednika.
Oczywiście to wewnętrzne przepisy organizacji kościelnej, jednak są one usankcjonowane także przez obowiązujące przepisy. Prawo krajowe stanowi, że nie można zmusić spowiednika do złamania tajemnicy służbowej jaką dla księdza jest tajemnica spowiedzi. To wszystko sprawia, że pracownik organizacji religijnej zostając powiernikiem przestępcy staje się de facto współodpowiedzialnym popełnionej zbrodni poprzez ukrywanie przestępcy i zatajanie informacji istotnych dla postępowania karnego. Ponadto staje się czyścicielem sumienia bandyty, który w ten sposób zrzuca z siebie ciężar skrywanej tajemnicy.
Prawo zna oczywiście przypadki tajemnicy służbowej w oparciu o którą można zataić pewną wiedzę. Tak jest na przykład z dziennikarzami. Ci jednak mogą zostać zwolnieni z tajemnicy źródła informacji poprzez sąd. W przypadku odmowy ujawnienia źródła dziennikarza spotkać mogą konsekwencje prawne- tak nie jest w przypadku księży. Inaczej to wygląda w przypadku adwokatów, którzy mogą posiadać wiedzę o winie oskarżonego- tutaj jednak mamy do czynienia z zapewnieniem odpowiedniego poziomu prawnego obronie gdyż w założeniu przeciętna wiedza prawnicza oraz znajomość procedur postępowania karnego zwykłego obywatela jest znacznie niższa niż wykształconego w prawie prokuratora.
Cała ta sytuacja czyni z księży kastę uprzywilejowanych obywateli, którzy ukrywając wyspowiadanych grzeszników nie podlegają żadnej odpowiedzialności.

Przygotowując ten wpis nie zamierzałem odnosić się do zapisów "prawa kanonicznego" będącego w zasadzie odpowiednikiem wewnętrznego statutu organizacji religijnej. Chciałem jednak zwrócić uwagę na problem braku świeckości w życiu państwa i obowiązującego prawa. Wolność wyznania (bądź bezwyznaniowości) natomiast nie może w państwie demokratycznym stać w sprzeczności z prawem równości wszystkich obywateli.

Paweł Drygała