niedziela, 12 lutego 2017

Rządowe Tokio Drift czyli za szybko, za wściekle...

W ostatnich dniach byliśmy świadkamiRządowe Tokio Drift kolejnej odsłony szaleńczej jazdy przedstawicieli władzy. W piątek 10 lutego br. późnym popołudniem kolumna rządowa wioząca Premier Beatę Szydło uczestniczyła w wypadku drogowym w Oświęcimiu, którego konsekwencją był finał szaleńczej jazdy na drzewie. Powodem wjechania w drzewo przez kierowcę BOR była próba uniknięcia kolizji z Fiatem Seicento, który po przepuszczeniu pierwszego pojazdu kolumny rządowej zaczął skręcać w lewo czym zajechał drogę limuzynie wiozącej Beatę Szydło. Według doniesień mediów kolumna rządowa poruszała się bez sygnałów dźwiękowych co mogło mieć istotne znaczenie dla niezauważenia kolejnych pojazdów kolumny przez kierowcę Fiata. To oczywiście ostatni przykład z całej palety morderczych driftingów notabli PiS.
Do pierwszego zdarzenia doszło niespełna rok temu kiedy nastąpił wystrzał opony w pojeździe przewożącym Prezydenta Dudę. Do przyjęcia winy zmuszony został BOR (założona stara opona). Faktem jednak jest, że kolumna wówczas poruszała się z wielokrotnie przekroczoną prędkością, bez zwracania uwagi na pozostałych uczestników ruchu. Kolejnym przykładem kilka tygodni temu była kolizja do jakiej doprowadził spieszący się Macierewicz po spotkaniu z Rydzykiem a jadąc na galę tygodnika "wSieci" w czasie której nagradzano Kaczyńskiego. Wówczas limuzyna rządowa z impetem wjechała w stojące na czerwonym świetle samochody cywilne. Po wszystkim Macierewicz przesiadł się do kolejnego auta i odjechał (uciekł?) z miejsca wypadku. Brawurą wykazał się także kierowca ministra Gowina który jechał kilka kilometrów na przysłowiowym kapciu byle tylko dowieźć swojego notabla na czas.
Wszystkie te przykłady pokazują całkowitą ignorancję dla obowiązujących przepisów (co w zasadzie nie powinno już dziwić po tym jak traktowana jest konstytucja), oraz całkowity brak szacunku dla innych- także w kwestii bezpieczeństwa zdrowia i życia. Władza sprawowana przez PiS nie liczy się z nikim ani z niczym- w swoim zadufaniu nie patrzy nawet na własne bezpieczeństwo byle tylko poczuć się jak królowie szos. Jak skomentował to Sławomir Neumann z PO: To kolejny przypadek, kiedy taka arogancja i nieliczenie się z procedurami, z bezpieczeństwem także innych osób powodują wypadek.
Pani premier, Ministrowie, posłanki i posłowie PiS- w trosce o bezpieczeństwo zdrowia a przede wszystkim życia wszystkich Polaków będących także uczestnikami ruchu drogowego w Polsce, sugerują wam wszystkim "korepetycje" z prowadzenia pojazdów uprzywilejowanych u kierowców karetek. Ci wspaniali kierowcy, niezależnie od celu jaki im przyświeca czyli ratowanie życia drugiego człowieka, doskonale wiedzą jak poruszać się na sygnale. Wiedzą, że oprócz przywileju zachować także muszą szczególną ostrożność. Dlatego też nie wpadają z wściekłością na skrzyżowania taranując wszystkie inne pojazdy, ale hamują a często zatrzymują się aby sprawdzić czy posiadają bezpieczny przejazd.

Paweł Drygała
Członek Rady Miejskiej SLD
w Sosnowcu

czwartek, 9 lutego 2017

Szczur na piedestale

Dzisiaj serwisy informacyjneMerkel vs kaczka poinformowały o nietypowej wizycie przywódcy jednego ze światowych mocarstw u szeregowego posła Polskiego parlamentu. Historia oraz doświadczenia zagraniczne potwierdzają podobne sytuacje w innych krajach, gdzie ważni goście zagraniczni i głowy innych państw spotykają się w przywódcami opozycji wobec aktualnej władzy. Spotkania takie są typowe w państwach autorytarnych, gdzie demokratyczni przywódcy chcą podkreślić zaangażowanie i wkład opozycjonistów w walce o demokratyczne wartości. Innym przypadkiem są spotkania z opozycją tuż przed zbliżającymi się wyborami które mogą zmienić układ polityczny w państwie, co pozwala na zapoczątkowanie pozytywnych relacji na okres po wyborach.
Jakim więc dla mnie zaskoczeniem okazała się wizyta Kanclerz Niemiec Angeli Merkel u polityka nie opozycji ale przywódcy partii rządzącej Jarosława Kaczyńskiego. W przypadku władzy spotkania przywódcy innego państwa odbywają się na szczeblach urzędowych (prezydenta, premiera czy ministra właściwego), a spotkanie ewentualnych posłów obozu rządzącego odbywają się przy udziale oficjalnego spotkania z przedstawicielem rządu (prezydenta).
Dlatego właśnie ta wizyta, będąc dla mnie zaskoczeniem, w moim odczuciu okazała się kardynalnym błędem Kanclerz Niemiec. Takie uprzywilejowane traktowanie posła Kaczyńskiego względem przedstawicieli władzy sankcjonuje jego pozycję, nie tylko w kraju ale także na arenie międzynarodowej, jako niewzruszalnego decydenta i egzekutora. Pokazuje, że władza w Polsce nie jest organem decyzyjnym a jedynie jej skład stanowią marionetki na sznurkach pociąganych przez jednego człowieka: Nadpremiera- podobnie jak niegdyś w Niemczech przez "Wodza Rzeszy".
Drugie zaskoczenie stanowić musi dla każdego racjonalnie myślącego Polaka jeden z tematów rozmowy- namawianie do poparcie Polaka w wyborach na Przewodniczącego Rady Europejskiej. To stanowi chyba największy paradoks dziejowy gdzie Niemiec namawia Polaka by ten zechciał poprzeć swojego rodaka i taką dyspozycje wydać też swoim namiestnikom. Ta sytuacja obrazuje także naszą najgorszą narodową przypadłość gdzie zawiść wobec bliźniego (zwłaszcza tego najbliższego- sąsiada, rodaka) odbiera zdrowy rozsądek. Próżno jednak go szukać w głowie Kaczyńskiego gdzie kłębi się jedynie degrengolada smoleńskiej nienawiści, wody i kaczego pierza...

Paweł Drygała
Członek Rady Miejskiej SLD
w Sosnowcu