Pośród wszystkich grup zawodowych jakie funkcjonują w Polskiej gospodarce zauważyć możemy pracowników tak zwanej sfery uprzywilejowanej, dla której określony staż pracy pozwala przejść na wcześniejszą emeryturę (górnicy, policjanci, wojskowi itd.) i pozostałych, czyli większość, która zmuszona została przez rządy prawicowych liberałów do pracy aż do 67 roku życia. Ale pośród tej większości istnieje grupa pracowników administracji publicznej, którzy szczególnie są pokrzywdzeni przez obecnie obowiązujące przepisy. Mam tutaj na myśli pracowników samorządowych. Chociaż generalnie obowiązują ich takie same przepisy jak każdego pracownika w świetle Kodeksu Pracy to kodeksowe zapisy nie mają już zastosowania wobec godzin nadliczbowych.
O ile każdemu z nas, w przypadku takiej pracy, przysługuje wynagrodzenie powiększone o 50 bądź 100 procent wynagrodzenia (zależnie od czasu jej świadczenia), za godziny nadliczbowe, o tyle pracownik samorządowy spodziewać się może co najwyżej stawki podstawowej za każdą przepracowaną nadgodzinę albo zwrot w postaci czasu wolnego w identycznym wymiarze jak godziny przepracowane. Powyższe, co gorsza, sankcjonuje Trybunał Konstytucyjny orzeczeniem ze stycznia 2014 r.
Zgodnie z zasadą, wyroków sądów się nie komentuje, ale komentować a zwłaszcza krytykować można przepisy na podstawie których orzeczenie Trybunał wydał. Także uzasadnienie Trybunału wymaga krytyki. O ile zrozumiałe jest stwierdzenie, że praca pracownika samorządowego jest swoistą służbą publiczną, gdzie interes ogółu stoi wyżej niż interes indywidualny takiego pracownika, to tłumaczenie o przywilejach urzędników nie znajduje już uzasadnienia. Według Trybunału, przywilejem jest „gwarancja regularnej wypłaty wynagrodzenia”. Jak należy rozumieć takie stwierdzenie? Czy według Trybunału Konstytucyjnego normą jest, że podstawowe prawo pracownika do regularnego wynagradzania może być łamane w sferze innej aniżeli publiczna. Czy liberalne rządy Tuska tak bardzo zmieniły mentalność składu sędziowskiego, że za przywilej należy traktować wypłatę za wyświadczoną pracę, w terminie zgodnym z umową???
Pozostaje jeszcze aspekt „interesu publicznego”- czy stała gotowość i poczucie odpowiedzialności pracownika samorządowego nie zasługuje na co najmniej równe traktowanie w aspekcie wcześniej wspomnianych nadgodzin? Myślę że ustawodawca zapomniał o tych kwestiach tworząc tak nieuczciwe przepisy.
Jako człowiek lewicy sprzeciwiam się takiemu instrumentalnemu traktowaniu ludzi będącym w służbie wszystkich obywateli.
Paweł Drygała
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz